Witam Cię w nowej części mojego bloga, którą nazwałem „Z prawa wzięte”. Będę tutaj umieszczał rozmaite ciekawostki o prawie, prawnikach, ciekawych procesach i inne fajne sprawy, które wprawdzie nie nauczą Cię zbyt wiele, ale być może pozwolą Ci przyjemnie spędzić czas podczas przerwy w pracy… i zaskoczyć znajomych opowieścią o tym, jak to matka pozwała Eminema.

Że co?!

No właśnie to, także… do roboty!

Pani ze zdjęcia to Debbie Mathers. Sama z siebie jest postacią z gatunku tych, o których nikt nigdy niechciałby czytać, gdyby nie to, że jest… matką Marshalla Bruce’a Mathersa III. Czyli Eminema. Nawiasem mówiąc w ten sposób dowiedziałem się dlaczego moja ulubiona płyta tego wykonawcy nosi tytuł The Marshall Mathers. Świat nigdy już nie będzie taki sam.
 
Debbie urodziła syna mając 17 lat. Wychowywała go samotnie, bo ojciec Marshalla opuścił rodzinę tuż po narodzinach chłopca. Czy byłą dobrą matką nie wiem, choć się domyślam, bo lubiła dawać i w szyję i w żyłę.
 
A mówią, że przez dawanie w szyje nie ma dzieci. Telewizja kłamie, pamiętajcie.
 

Zarzewie konfliktu

 
Eminema, jak przystało na poważnego rapera, wychowywała więc ulica oraz… babcia, u której musiał zamieszkać po tym, jak matka wyrzuciła go z domu. Czy nasz bohater chował urazę do matki za swoje jakże udane dzieciństwo? Ależ skąd, w ogóle jej nie chował, obnosił się z nią jak TVP z Tuskiem. Większość tekstów na pierwszych albumach jedynego białego wśród czarnych odnosiła się do alkoholizmu i narkomanii matki. Eminem bez skrępowania rapował o tym, że Debbie znęcała się nad nim fizycznie i psychicznie a nawet wmuszała w młodego Marshalla alkohol. Utworów odnoszących się do dzieciństwa rapera ma on w swojej dyskografii całkiem sporo. Debbie Mathers nie spodobały się zwłaszcza utwory umieszczone na The Slim Shady LP.
 
Mamuśka prawdopodobnie nie znała się na muzyce ulicy i nie łapała konwencji, ale z całą pewnością załapała o co chodziło w tekście – i postanowiła pozwać swojego już sławnego syna. O 11 milionów dolarów.
 

Matka Eminema też rapuje

 
A skąd wiem, że nie łapała rapowej konwencji? A na przykład stąd, że nagrała piosenkę, którą… próbowała pogodzić się z Eminemem. To dość osobliwe, bo utwór powstał w 2000 roku, czyli w tym samym, w którym Debbie złożyła wspominany pozew. Poniżej znajduje się to arcydzieło, ale pamiętaj, że słuchasz na własną odpowiedzialność, bo, jak to ujął jeden z komentujących, talent do rapowania Marshall raczej odziedziczył po ojcu:
 
Ostrzegałem…
 

Proces i wyrok

 
Wracając do procesu. Prawnicy rapera podnosili, że teksty Eminema odpowiadają temu, co chłopak przechodził w dzieciństwie, a sam pozew jest jedynie próbą wyciągnięcia z niego kasy i odzwierciedla bardzo trudną historię relacji matki i jej dziecka. Sam Marshall miał zostać również bardzo zraniony przez matkę, bo nie spodziewał się po niej tego, że posunie się aż do złożenia pozwu. Co jest osobliwe w sytuacji, gdy mówimy o kobiecie, która poiła swojego dzieciaka wódką, ale mniejsza.
 
Ciekawostką jest to, że sprawę rozpatrywał sędzia o polskich korzeniach – Mark Switalski, który w wyroku z 8 sierpnia 2001 roku… przychylił się do argumentacji Debbie Mathers! Mimo to matka Eminema wyszła z sądu taką miną, jakby właśnie wysłuchała swojej własnej, podlinkowanej wyżej piosenki.
 
Dlaczego?
 
Otóż sąd stwierdził, że wprawdzie doszło do zniesławienia Debbie Mathers, ale kwota 11 dużych baniek jest…. troszeczkę wygórowana. Zasądził na jej rzecz… 25 tysięcy dolarów, czyli na dziś jakieś 41.000 USD. Nadal sporo prawda? No niby prawda, ale 23,354.25 USD popłynęło do pełnomocnika Debbie, adwokata Freda Gibsona. A to znaczy, że Debbie Marshall zarobiła na tej dramie nieco ponad 1.600 dolarów. Grubo.
 

Jak by to wyglądało w Polsce?

 
Wynik i tak nie jest taki zły. Gdyby sprawa odbyła się w Polsce, to pojawiłby się brzydki problem z rozliczeniem kosztów postępowania. Zgodnie z naszymi przepisami koszty postępowania co do zasady pokrywa strona przegrana, a w przypadku, gdy strona wygrywa w części, to koszty rozkładają się proporcjonalnie do wyniku procesu. Debbie Marshall wygrała swój proces w 0,2%, a to oznacza, że przed polskim sądem byłaby zobowiązana do zapłaty 99,8% kosztów postępowania – w tym kosztów zastępstwa procesowego prawników Eminema.
 
A na pokrycie tych kosztów 1.600 USD z pewnością by nie wystarczyło.
 
Ostatnimi czasy pojawia się wprawdzie orzecznictwo, które wskazuje na to, że koszty postępowania w sprawach o zadośćuczynienie powinna ponosić strona, która przegrywa co do zasady (czyli – skoro sąd stwierdził, że Eminem naruszył prawo, to on powinien ponosić koszty w całości), jednak stanowisko to dopiero się uciera i nie zawsze znajduje wyraz w wyrokach sądów. Ponadto, przy tak dużej dysproporcji kwoty wygranej do żądanej trudno mi sobie wyobrazić, by to Eminem miał, oczywiście w Polsce, pokrywać wszystkie koszty. Prawdopodobnie skończyłoby się więc na zastosowaniu zdania drugiego z art. 100 k.p.c. który stanowi że:
Sąd może (…) włożyć na jedną ze stron obowiązek zwrotu wszystkich kosztów, jeżeli jej przeciwnik uległ tylko co do nieznacznej części swego żądania albo gdy określenie należnej mu sumy zależało od (…) oceny sądu.
 
A to sprawiłoby, że zwycięstwo Debbie byłoby jeszcze bardziej pyrrusowe, bo zapłaciłaby za całe postępowanie więcej, niż osiągnęła.
 
Dlatego pamiętajcie na przyszłość – jeśli będziecie kogoś pozywać o zadośćuczynienie, to zadbajcie o to, by dochodzona kwota była możliwie najbardziej realna do uzyskania. Wtedy macie większe szanse na to, że nawet jeśli nie uzyskacie całości żądanej kwoty, to chociaż nie poniesiecie kosztów sądowych.
 

Zakończenie sporów

 
A jak kończy się historia Debbie i Marshalla? Otóż relacje zwaśnionych stron poprawiły się dopiero wtedy, gdy Debbie zachorowała na raka. W 2013 roku, by ogłosić pogodzenie się światu, Eminem opublikował utwór Headlights, w którym przebacza swojej matce i wyciąga rękę na zgodę. To musiało być trudne, ale z całą pewnością było oczyszczające…